(tylko do korespondencji): Szybowice 378,
48-200 Prudnik

W 2024 r. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) przeprowadziła badanie "Zapobiegania bezdomności zwierząt domowych". Została ono przeprowadzone w wybranych gminach i jednostkach. Sprawdzano sposoby realizacji Ustawy o ochronie zwierząt w gminach miejskich, miejsko-wiejskich i wiejskich, a także w schroniskach dla zwierząt oraz we współpracujących z nimi placówkach weterynaryjnych.
W kontroli wzięły udział następujące delegatury NIK, które skontrolowały wybrane jednostki:

Wyniki en bloc są - delikatnie mówiąc - zasmucające. Lektura raportów - ogólna informacja o wynikach kontroli w załączeniu - prowadzi do niewesołych wniosków. Nasze pieniądze są zwyczajnie marnowane. emo płacz≤ rozpacz I choć to dla nas żadna nowość (a to pogłębia jeszcze fatalny obraz), nie zmienia to samego faktu, jak również i tego, że najwyższy czas zacząć "dochodzić swego", bo drogie Pani i drodzy Panowie - TO MY NARÓD jesteśmy tu suwerenem, to my wypłacamy uposażenia Państwu Radnym i urzędnikom samorządowym, to ONI powinni działać w naszym imieniu i dla naszego dobra, bo po to są wybierani i zatrudniają całe sztaby ludzi!! A tym czasem to NASZE ciężko zapracowane środki są wyrzucane dosłownie w błoto! Czy będąc szefem takiego pracownika tolerowalibyśmy takie postępowanie? Taka beztroska w wydawaniu naszych pieniędzy to "rozbój na równej drodze".

Jak bowiem inaczej postrzegać fakt, iż na najskuteczniejsze metody zapobiegania bezdomności zwierząt, czyli na chipowanie, sterylizację/kastrację psów i kotów, przeznaczano zaledwie 5% wydatków. W dodatku tylko 7 samorządów w całym okresie objętym kontrolą (2019-2024) finansowało lub wspierało takie zabiegi u zwierząt tzw. właścicielskich  i to okresowo lub w ograniczonym zakresie! Gdzie więc się podziało 95% naszych inwestycjI?! Na to odpowiedzi znajdziemy właśnie w wynikach omawianej kontroli. 

Add a comment
Czytaj więcej...
 
 

paragraf

W prawach zwierząt wreszcie "coś drgnęło". akcje i reakcje nareszcie zaczęły przynosić skutek. 

Przedstawiciele państw członkowskich UE (Coreper [1]) uchwaliły mandat negocjacyjny Rady Unii Europejskiej w sprawie projektu prawa, które ma poprawić dobrostan zwierząt domowych. Ustanowiłoby ono pierwsze unijne przepisy minimalne dotyczące m.in. dobrostanu kotów i psów oraz ich identyfikowalności. Zarazem miałyby one zwiększyć ochronę konsumentów, zapewnić uczciwą konkurencję i zwalczać nielegalny handel zwierzętami.

Od lat organizacje zajmujące się zwierzętami apelują o wprowadzenie powszechnego znakowania i kastracji/sterylizacji zwierząt domowych. Jednocześnie opinią publiczną wstrząsają doniesienia medialne dotyczące tragicznego losu bezdomnych zwierząt, niehumanitarnego ich traktowania i warunków panujących w dużych schroniskach (Kotliska, Radysy, Wojtyszki). 

Add a comment
Czytaj więcej...
 
 

głowa małaTo proste, ale i wkurzające zarazem:  działania na rzecz ograniczenia bezdomności zwierząt domowych, w takich jak gminy, schroniska i lecznice, czyli większości kontrolowanych przez NIK jednostek, prowadzone były nieprawidłowo i nie­rze­tel­nie, a także okazywały się nieefektywne!
A to dlatego, że "na najskuteczniejsze instrumenty zapobiegania bezdomności zwierząt, czyli na znakowanie, sterylizację lub kastrację psów i kotów, jednak stanowiło to zaledwie 5% wydatków. W dodatku przeprowadzanie takich zabiegów u zwierząt mających swoich właścicieli wspierało w całym okresie objętym kontrolą w sumie tylko siedem samorządów i to okresowo lub w ograniczonym zakresie."

Skutki więc widzimy, ale jaka jest ich przyczyna?!
Otóż składają się nań dwa czynniki zaobserwowane przez Cyrila Northcote’a Parkinsona - pierwszy oraz przez Laurence'a J. Petera - drugi. Jest też trzeci, najważniejszy z nich wszystkich, ale po kolei:

Parkinson na podstawie swoich badań i obserwacji sformułował - znaną jako 'prawo Parkinsona' -  zasadę intensywnego wzrostu liczby urzędników zatrudnionych w administracji publicznej, niezależnie od tego, jaka praca jest do wykonania i jak wiele zadań ma być zrealizowanych w określonym czasie. Prawo to odnosi się do organizacji formalnych typu biurokratycznego, czyli np. urzędów gmin, powiatów, a nawet centralnych. Jak to działa?

Add a comment
Czytaj więcej...
 
 

Kot informatyk :DPocząwszy od czasów starożytnych ludzie w różny sposób umiejscawiali w swoim życiu zwierzęta. Udomowienie bowiem pociągnęło za sobą coraz ściślejsze zależności, jak również więzi, naturalne zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt.
Wraz z rozwojem cywilizacji i uprzemysłowienia niektórzy z nas zaczęli sobie uświadamiać, że oczywistym jest, iż świat nasz bez zwierząt istnieć nie może, ale także zaczęło coraz jaśniej nam się ukazywać, że wiele z nich tak dalece zrosło się z naszym bytem, iż one same i ich rola w życiu ludzkim zmieniała się wraz z nami, zaś człowiek byłby w jakiś sposób niepełny bez swoich biologicznych pobratymców.

Przy tym, dopóki pozostajemy w kręgu klasyfikacji typowo biologicznej, nie mamy żadnych wątpliwości, nie ulegamy wahaniom, ani uczuciom - prosta typologia dostarcza nam konkretnych odpowiedzi: zwierzę jest zwierzęciem, a człowiek - człowiekiem (w wąskim oczywiście określeniu gatunku homo sapiens). Natomiast "problem" zaczyna się natychmiast, gdy tylko wyjdziemy poza owe ścisłe kategorie biologiczne, kwalifikujące poszczególne osobniki do określonych gatunków.

Gdy bowiem mamy "otwartą głowę" i potrafimy spojrzeć niezależnie od wpojonych nam "ramek klasyfikacyjnych", to dostrzegamy, że już w sferze fizjologii, czyli działania i reakcji biochemicznych organizmów, te ostre, typologiczne granice zaczynają się zacierać. Na przykład świnie mają niemal identyczny metabolizm jak człowiek - dlatego insulina jest identyczna u nich i u nas, a na skutek stresu świnie częściej umierają na skutek zawału serca, niż ludzie. U psów, kotów, krów, świnek, koni, ptactwa, rybek czy chomików i innych żywych stworzeń, stosuje się w znacznej większości te same leki, co u człowieka, a to oznacza, że z jednej strony mamy podobne problemy i zagrożenia, a z drugiej podobnie reagują nasze organizmy i dlatego można owe przypadłości tak samo leczyć. Tu warto od razu zwrócić uwagę, że mając podobne problemy zdrowotne, czy fizjologiczne, zwierzęta cierpią fizycznie tak samo jak my, odczuwają taki sam ból i inne dolegliwości, a także złoszczą się, gdy cierpienia odbierają im zdolność swobodnego ruchu, smutnieją, a nawet stają się apatyczne, gdy dokucza im ból lub inne przypadłości.

Add a comment
Czytaj więcej...
 
 

Znów, jak zwykle, będę "pod prąd", bo los zwierząt jest mi bliższy, niż los ludzi. Powiem Wam jednak, dlaczego.

Ano dlatego, że ludzie potrafią mówić o swoim nieszczęściu - jeśli nie oni sami, to ktoś z ich otoczenia i mogą poprosić o pomoc, mają wiele możliwości, w tym możliwość wyboru, wykorzystania mediów, skorzystania z kodeksów, a zwierzęta nie mają głosu, prawie nikt się nad nimi nie pochyla, chyba że jest w gazetach "sezon ogórkowy" albo jakiejś organizacji uda się nagłośnić konkretny temat, ale wtedy muszą już być wyłupane oczy, podpalenie żywcem, poucinane łapy itp. Nie wspomnę już o losie zwierząt w tzw. hodowlach (z hodowlą nie ma to nic wspólnego) i ubojniach, co jest "standardowo" - czyli przez większość ludzi - ignorowane. Mało tego - zwierzęta nie mają wyboru, bo każdy, nawet najsłabszy człowiek jest silniejszy.

I dlatego przyjęłam takie priorytety, że zwierzęta cierpią potwornie i nawet jeśli wołają o pomoc, to także ludzie wykształceni i tacy których uważa się za mądrych, pozostają głusi i ślepi, bo taka jest siła nawyków i utrwalonych przekonań, nawet gdy mają się one nijak do rzeczywistości. Gdyby zwierzęta mogły wyrazić swój ból tak jak ludzie, to świat by ogłuchł!

Wybrałam też także w ten sposób, bo za człowiekiem ujmie się prawie każdy, a zwierzę jest "tylko" - nieważne, że ma taki sam system nerwowy, jak człowiek i w związku z tym choroby, wypadki, itd. przeżywa tak samo jak on, odczuwa ból tak samo jak on, nieważne, że tworzy więzi i cierpi, gdy bliskie mu istoty giną, umierają, są odbierane, odchodzą, porzucają, nieważne, że życie w niewoli jest dla nich tak samo dotkliwe, jak dla człowieka, nieważne, że zwierzę jest całkowicie zależne od człowieka, bo to człowiek tak zdecydował - oswoił, hodował tylko te egzemplarze, które były uległe - i samo ani się nie utrzyma, ani nie wyleczy, ani nie może stanowić o sobie. Zwierzę jest "tylko"!

A w końcu także właśnie dlatego stanęłam po stronie zwierząt, że takie "pustaki" (do tego określenia jeszcze wrócę) jak Doda nie zajmą się ich milczącym cierpieniem, bo to jest "niemedialne". W ogóle rzadko który celebryta ma odwagę, by stanąć całkowicie po stronie zwierząt, a to dlatego że zostanie oskarżony o "brak empatii", "nieczułość", "obojętność", a nawet "brak człowieczeństwa", nie mówiąc o zboczeniach itp.

Myślicie, że takie ataki jak na Dodę, nie zdarzają się ze strony "homocentrystów", gdy ktoś walczy o zwierzęta, a nie np. o dziecko?

Add a comment
Czytaj więcej...