Problem z przywoływaniem psa może wynikać (najczęściej) z następujących przyczyn (oczywiście nie wszystkich jednocześnie, choć i tak może się zdarzyć):
- Pies był dotąd przywoływany niemal wyłącznie po to by zostać przypięty na smycz, aby iść do domu lub by kontynuować spacer na smyczy;
- Niecierpliwość opiekuna - jeśli pies nie przychodzi od razu opiekun szybko traci cierpliwość i woła psa zdenerwowany lub wręcz ze złością, albo też pies jest karany za to, że nie przyszedł od razu;
- Spacery są zbyt krótkie;
- Brak dostatecznej uwagi - spacery są wykorzystywane np. na załatwienie zaległych spraw przez telefon, zakupy lub spotkania "towarzyskie";
- Występuje problem z autorytetem między opiekunem (np. osobą wyprowadzającą) i psem.
Oczywiście są to najważniejsze i najczęściej pojawiające się przyczyny. W indywidualnych przypadkach może się okazać, iż problem leży gdzie indziej, jednak jest to rzadkość (np. problem z przywołaniem występował z powodu niedosłuchu u psa, czego opiekunowie wcześniej nie zauważyli).
Punkt 5 zasługuje na osobne omówienie, jako że jest to problem szerszy i wymagający zmiany postaw całej rodziny, w której funkcjonuje pies.
Punkty 3 i 4 można rozwiązać w bardzo prosty sposób - wydłużamy spacery - a telefon (najlepiej) zostawiamy w domu, co wyjdzie na zdrowie także nam. A jeśli w żaden sposób nie możemy zostawić telefonu, to odbieramy tylko te połączenia, od których zależy nasze (lub cudze) życie i tylko na tyle, by powiedzieć, że skontaktujemy się za ... minut, gdyż teraz jesteśmy bardzo zajęci. Jeśli macie problem z nieznoszącym sprzeciwu szefem, powiedzcie mu, że chodzicie codziennie na basen z dziećmi (na rehabilitację, by zadbać o zdrowie, czy inne, które szef jest w stanie zrozumieć/docenić, ale tam gdzie nie można ze sobą zabrać telefonu :D.
Natomiast ewentualne towarzystwo na spacery należy dobierać sobie tak, by nie odwracało ono naszej uwagi od spraw psa i waszego otoczenia.
Pies o dużej energii powinien też na spacerach mieć zajęcie - np. bawić się w tropienie/szukanie, żeby się dostatecznie zmęczyć. Zabawy pozwalają też na nawiązanie i wzmocnienie więzi z psem, co także odgrywa ważną rolę w posłuszeństwie.
Należy też zwrócić uwagę, iż pies może "chcieć wydłużać” spacery nie załatwiając swoich potrzeb - robi to wówczas, gdy zaraz po załatwieniu przez niego potrzeb zabieramy go do domu.
Odnośnie punktu 4 trzeba tu też zaznaczyć, że zarówno psy, jak i dzieci bardzo szybko się orientują, że nasza uwaga jest skierowana gdzie indziej (koncentracja na rozmowie), co wykorzystują natychmiast, by robić to, czego normalnie im robić nie wolno. Ponadto - jak się za chwilę przekonamy - wiele zależy od tego, ‘czy’ i ‘na ile’ jesteśmy w stanie obserwować otoczenie, by zawczasu zapobiegać problemom. Pamiętajmy - pies wykorzysta nasz nawet najmniejszy brak uwagi.
Tak więc - spacer jest DLA PSA (w końcu jest to spacer Z psem ;) ).
Skoro to już sobie wyjaśniliśmy, to teraz skoncentrujmy się na dwóch pierwszych potencjalnych przyczynach. Zaczęliśmy od końca, więc powiedzmy parę słów odnośnie cierpliwości do psa. Prawidłowo funkcjonujący pies reaguje na poziomie 2,5 - 3 letniego dziecka. Jeśli jest dobrze „prowadzony”. Jednak pies NIE jest człowiekiem i musimy to dobrze zrozumieć - to odrębny gatunek i wymaga odmiennego podejścia, choć wychowanie dziecka w wieku 2,5 - 3 lat również opiera się w większości na tzw. podejściu behawioralnym, czyli stymulowaniu określonych zachowań za pomocą określonych bodźców. Do kształtowania odpowiednich zachowań potrzeba cierpliwości - tylko odpowiednio długo i konsekwentnie (a więc i za każdym razem jednakowo) powtarzany bodziec wytworzy odpowiednio utrwalone reakcje. Nie mniej dążymy do tego, by pies z nami współpracował, co przy pozytywnych metodach szkolenia jest dość łatwe do osiągnięcia, ale NIE na zasadach ludzkich - pies jest psem i jest dużo szczęśliwszy, gdy jest traktowany jak pies, czyli gdy otrzymuje to co psu jest potrzebne i stawiamy mu takie wymagania, jakim pies jest w stanie sprostać.
Często słyszę od opiekunów, że mają tak mądrego psa, że wszystko rozumie. Taki pies po prostu nauczył się kilkunastu - rzadko kilkudziesięciu - słów, (niektóre umieją używać tzw. procesu fast-mapping*, są to jednak wyjątkowe doniesienia), a z pewnością każdy pies umie odczytywać nasze sygnały niewerbalne (np. zmarszczenie brwi, ale też pokazanie ręką kierunku) oraz tony głosu, przez co orientuje się o co może nam chodzić - jeśli chcecie to sprawdzić zacznijcie do swojego psa czule mówić w obcym języku lub „słowami”, które nic nie znaczą, a zobaczycie, że tak samo się zachowa, jak wtedy, gdy przemawiamy do niego czułym głosem w naszym ojczystym języku. Zgoda - są psy bardziej "wrażliwe" na sygnały (bardziej im zależy na zadowoleniu swojego opiekuna), ale też od opiekuna zależy, na ile mądrze i cierpliwie prowadzony jest pies.
Jeśli więc zrozumiemy, że nasz pies nie rozumie słów, a jedynie odczytuje ton głosu, wyłapuje kolejność dźwięcznych i bezdźwięcznych głosek, łącząc to z odczytaniem sygnałów niewerbalnych (uśmiechem, zmarszczeniem brwi, zwężeniem oczu, ruchem ręki, itp.), to zrozumiemy też, że jest on w stanie odczytać nawet najmniejsze zmiany naszego nastroju, sygnalizowane np. zmniejszeniem lub powiększeniem... źrenic. Nie rozumie jednak co to znaczy spieszyć się do pracy, być zdenerwowanym z powodu kłótni z sąsiadem, lub problemów z dziećmi itd.
Wie doskonale natomiast, że zdenerwowany opiekun = przykrości dla psa (np. szarpanie smyczą). Jeśli więc nawet coś nas zdenerwuje - choćby to był sam pies - to nerwy trzeba opanować, a najlepiej się nie denerwować, bo to nic nie zmieni :), a nawet może pogorszyć sytuację. Ba, łatwo powiedzieć - tak to już w życiu jest, że się denerwujemy często niepotrzebnie, co stwierdzamy dopiero po fakcie. Grunt, by to obserwować, a z czasem nasza cierpliwość się poprawi, a z nią także nasze zdrowie :D A praktycznie i na szybko radzę sobie tak, że gdy pies mnie zdenerwuje mimo wszystko, biorę głęboki oddech i przypominam sobie jego najbardziej rozbrajającą minę lub psikus i złość mi dość szybko przechodzi.
Tak więc przywołując psa wykażmy się cierpliwością, a nawet starajmy się dać psu do zrozumienia, że jesteśmy w jak najlepszym nastroju. Ja czasem (ale nie za często) przywołuję psy tak, jakbym chciała się z nimi pobawić - wołam podwyższonym tonem głosu i bez przerw między słowami, co brzmi np. w przypadku psa o imieniu Gabi, jak: gabigabigabigabi. Do tego dołączam odpowiednie gesty, np. klepię ręką w udo, czasem pokazuję zabawkę albo coś, co pies bardzo lubi, można też drobnym krokiem biec w pożądanym przez nas kierunku. Oczywiście nie oszukuję psa - oszukany raz czy dwa, następnym razem nie przyjdzie. Pies dostaje zabawkę, którą pokazałam, ja się z nimi bawię zmieniając jednocześnie kierunek spaceru np. idąc w stronę domu lub odchodząc od potencjalnego niebezpieczeństwa.
Jednak żeby pies odebrał sygnał prawidłowo musi go wpierw skojarzyć z zabawą lub czymś dobrym. A to wymaga wcześniejszej... zabawy, nauki i konsekwencji.
Nauka NIE oznacza ciężkiej pracy - psy (i dzieci też) uczą się najlepiej, gdy są nagradzane za „dobre sprawowanie” a nauka jest zabawą. Jeśli wcześniej poświęciliśmy psu czas, bawiliśmy się z nim i właśnie tak go w zabawie wołaliśmy, to potem w sytuacji, gdy chcemy go przywołać, a on ma „ważniejsze sprawy” możemy to wykorzystać. Pamiętajmy jednak, że musimy być konsekwentni - jeśli w ten sposób przywołamy psa, to trzeba się już z nim pobawić, inaczej przywołanie szybko straci swoją „moc”. Możemy się z psem pobawić nawet wówczas, gdy bierzemy go na smycz - to zależy wyłącznie od naszej inwencji.
Drugi sposób to smaczna nagroda za przyjście. Ale i tu, żeby to zadziałało musimy najpierw to „poćwiczyć”. Zaczynamy w domu, bo tu jest najmniej czynników rozpraszających. Zaczynamy od tego, że skupiamy uwagę psa na sobie pokazując mu coś smacznego powtarzając jego imię i nagradzając każdy kontakt wzrokowy. Do ćwiczeń z psem przydatny jest kliker, co bardzo łatwo wprowadzić przy okazji tego ćwiczenia, kojarząc kliknięcie z nagrodą (o klikerze innym razem). Gdy już pies skojarzy swoje imię z nagrodą, przywołujemy go do siebie od czasu do czasu po to, by dać mu coś, co lubi. Do nagrody dołączmy pochwałę głosową - używajmy zawsze tych samych słów i tego samego tonu. Wówczas nawet wtedy, gdy nie mamy "smaczka" pies wie, że zrobił coś dobrze i opiekun jest z niego zadowolony.
W ten sposób pies nauczy się kojarzyć przywołanie z czymś dobrym.
To samo ćwiczymy następnie na spacerze. Gdy pies idzie na smyczy wołamy go od czasu do czasu, a gdy na nas zwróci uwagę nagradzamy go. Potem robimy to samo, gdy pies biega wolno, a także gdy bawi się z innym psem. Pamiętajmy - przywołujemy psa wyłącznie po to, by dać mu nagrodę.
Tu warto też wprowadzić komendę „zwalniającą”, np. „koniec”. Chodzi o to, żeby pies wiedział, kiedy może wrócić do swoich ważnych zajęć :) Komenda ta pomaga, też w innych sytuacjach, np. gdy odpinamy psa ze smyczy. Służy ona też do zakończenia „lekcji” z psem. Gdy po przywołaniu bierzemy psa na smycz dajmy mu smaczek nie tylko zaraz po przyjściu, ale także kilka razy po drodze do domu, czy kontynuując spacer.
W żadnym wypadku nie krzyczmy na psa, jeśli przyjdzie sam (nawet wołany parę razy). Jeśli tak robi na początku nauki, zawsze dajemy nagrodę. Z czasem - gdy nie przyjdzie od razu - wstrzymujemy się z nagrodą.
Pamiętajmy więc - psu musi się opłacać do nas przyjść. Zawsze nośmy przy sobie coś dobrego - dobrego oczywiście dla psa i to na tyle dobrego, by opłacało mu się „porzucić swoje ważne sprawy” i nie musi to być coś do jedzenia :)
I ostatnia kwestia - pies może „nie chcieć” przyjść, gdy bardzo skoncentruje się na danej sytuacji i/lub czynności i/lub gdy dana sytuacja powoduje silne podniecenie naszego pupila - wówczas po prostu nas nie słyszy. Naszym zadaniem jest zapobiegać takim sytuacjom zawczasu.
Jeśli więc wiemy, że uwielbia on się bawić z psem sąsiadki (albo go serdecznie nie znosi), a my się spieszymy do pracy (lub chcemy uniknąć konfliktu), to zawołajmy do siebie psa zanim zobaczy on swojego przyjaciela (wroga) - gdy zaangażuje się w zabawę (zaatakuje) może być dużo trudniej go odwołać. Dobrze jest wówczas zmienić też kierunek w jakim idziemy z psem, tak aby nie spotkać się z drugim psem (to samo dotyczy ludzi, których pies bardzo lubi lub bardzo nie lubi).
Pamiętajmy - zacznijmy działać zanim pies zareaguje - gdy wejdzie już „na obroty” będzie dużo trudniej opanować sytuację.
Podobnie - za pomocą smaczka - możemy odwrócić uwagę psa, gdy idziemy z nim na smyczy, a nie możemy uniknąć np. mijania się z kimś/czymś na co pies mocno reaguje.
Poza tym zwróćmy uwagę na naszą komunikację z psem na co dzień.
* Na przykład gdy pies widzi wśród znanych obiektów nowy i słyszy pierwszy raz nową nazwę, to wyklucza znane dotąd obiekty i sięga po nowy. W ten sposób wzbogacają też słownik ludzkie dzieci (Carey i Bartlett, 1978) nawet jeśli występuje spore opóźnienie między usłyszanym wyrazem, a możliwością sięgnięcia po przedmiot nazywany danym słowem (Baldwin, 1993). Doniesień takich jest jednak niewiele, co może oznaczać, że jest to zdolność osobników wybitnych lub zjawisko to zachodzi w specyficznych (np. specjalnie stworzonych) okolicznościach. Badania nad sposobem uczenia się psów trwają, z czasem więc zapewne dowiemy się więcej również i o tym procesie.