(tylko do korespondencji): Szybowice 378,
48-200 Prudnik

Kategoria:
Odsłony: 12073

Chory pies - fot. chalabala - FotoliaParwowiroza to ciężkie wirusowe zapalenie jelit (podobnie jak coronawiroza oraz rotawiroza) i jest bardzo niebezpieczną, bo trudną do wyleczenia chorobą wywoływaną u psów przez wirus CPV-2. Pominąwszy fakt, iż w zasadzie nie ma leków przeciw wirusom - można podać surowicę, jednak jest to sensowne tylko przez pierwsze 3 dni choroby i nieco łagodzi jej przebieg - to istotny jest fakt, iż organizm psa, który musi samodzielnie zwalczyć wirusy, jednocześnie błyskawicznie, w widoczny nawet dla laika sposób, ulega znacznemu osłabieniu. Dlatego choroba ta zbiera bardzo poważne żniwo wśród zwierząt, które na nią zapadły - śmiertelność sięga 70%, a czasem nawet 90%.

U kotów podobną chorobą jest panleukopenia (tzw. tyfus koci) wywoływana przez wirus FPV. Spotyka się doniesienia, iż jest możliwe zarażenie psa od kota i kota od psa, jednak mimo podobieństwa objawów i przynależności do grupy parwowirusów, są to dwa różne wirusy. Raczej więc działa to na zasadzie współwystępowania i następnie przenoszenia, podobnie jak ludzie przenoszą drobnoustroje na ubraniu, obuwiu, itd. Nie można jednak całkowicie wykluczyć możliwości, iż wirus koci może osłabić odporność psa i odwrotnie. 

O parwowirozie słyszało stosunkowo mało osób, gdyż dość szybko wprowadzone szczepienia zdołały znacznie ograniczyć jej występowanie, choć notuje się przypadki choroby również u zwierząt szczepionych, które (prawdopodobnie) zetknęły się z parwowirozą (z zakażonymi pomieszczeniami, odchodami, zwierzętami). Nazwa jest znana, ale kojarzona głównie ze szczepieniami. Zetknęły się z tą chorobą bezpośrednio lub więcej wiedzą o niej zwykle osoby, które opiekowały się psami w latach 70. i 80. zeszłego stulecia. Parwowirozę rozpoznano bowiem w 1978 roku w USA, Kanadzie i Australii, na początku lat 80. XX wieku dotarła do Europy, a zwierzęta zapadały na nią z taką częstotliwością, jak obecnie na babeszjozę. Choroba najczęściej kończyła się śmiercią zwierzęcia, gdyż z jednej strony dominowała wówczas jej postać sercowa (dziś - jelitowa), a i metody rozpoznawania, jak i leczenia były zupełnie inne i z pewnością mniej rozwinięte.
Szybkie rozprzestrzenienie się choroby wynikało zapewne z tego, że wirus CPV-2 jest bardzo odporny (posiada otoczkę) i w środowisku może w sprzyjających warunkach żyć bardzo długo - nawet rok, a i wysuszony może przetrwać do pół roku. Jest też odporny na zamrażanie. W domu potrafi przeżyć od 3 do nawet 6 miesięcy, zaś w niższych temperaturach jeszcze dłużej! Bardzo słabo poddaje się dezynfekcji - jest odporny na większość preparatów dezynfekujących, pewną wrażliwość wykazuje na Domestos, ale nawet stężony środek musi pozostać na powierzchniach ponad godzinę, aby osiągnąć efekt.

Zazwyczaj wykonuje się dezynfekcję pomieszczeń, w których przebywały chore zwierzęta przy pomocy podchlorynu sodu, lub ługu sodowego (sody kaustycznej), 4% formaldehydu (formaliny) i 1% aldehydu glutarowego - uwaga! są to substancje bardzo silnie działające i należy się chronić specjalną odzieżą, rękawicami kwasoodpornymi oraz maską na twarzy, zaś oczy należy osłonić szczelnymi okularami. Bardzo dobre efekty przynosi naświetlenie pomieszczeń lampą bakteriobójczą (NBV, NBVE) emitującą promieniowanie ultrafioletowe (także kwarcówką, ale jest ona delikatniejsza), w pomieszczeniach wówczas nie może przebywać żadna osoba ani zwierzę i trzeba zabrać rośliny, w których wirus może zostać "przechowany". Istnieją lampy bezpieczne dla ludzi i zwierząt (tzw. przepływowe) ich koszt jednak jest bardzo wysoki.

W warunkach domowych polecane są Virkon, Mikrozid, czy Bacillol, dostępne w sklepach medycznych. Z pewnością pomoże dokładne czyszczenie parownikiem. Jednak i te sposoby nie eliminują całkowicie zagrożenia. Legowiska i inne materiały używane przez chore zwierzę najlepiej spalić. Należy też pamiętać, że ozdrowiony pies może wydalać z kałem wirusy jeszcze przez następne 3 miesiące. Należy wziąć to wszystko pod uwagę zanim wprowadzi się do domu nowe szczenię lub nie szczepionego psa. Najnowsze doniesienia doradzają jednak wstrzymanie się z wprowadzeniem nieszczepionego psa co najmniej przez 1 rok, zaś szczepionego - nie wcześniej niż po 2 tygodniach od drugiego szczepienia. Nie należy też zapraszać ani odwiedzać znajomych, którzy mają nieszczepione zwierzęta.

Choroba najczęściej atakuje szczenięta, zwykle w wieku od 5 tygodni do pół roku, zwłaszcza odstawione od matki zbyt wcześnie (przed ukończeniem 8 tygodnia życia), a także zwierzęta starsze, po ósmym roku życia, które długo nie były szczepione i straciły odporność nabytą w młodości dzięki szczepieniom. Dorosłe psy rzadko chorują. Zdarza się jednak, że w przypadku znacznego osłabienia odporności w młodszym lub starszym wieku, czy to z powodu ogólnego stanu zdrowia, czy innych schorzeń, zwierzęta zapadają na tę niebezpieczną chorobę. Wśród bardzo młodych i starszych psów, przeżywalność spada poniżej 30 procent, a często podawane są wartości 10-15%. Rasy u których najczęściej notuje się zachorowania to rottweilery, dobermany i owczarki niemieckie, ale żadna rasa/nierasa nie chroni przed chorobą. Rokowanie pogarsza też zarobaczenie psa - psy nieodrobaczane przez dłuższy czas mają większe ryzyko zachorowania i mniejsze na wyzdrowienie, ponieważ robaki dodatkowo uszkadzają śluzówki jelit.Parwowiroza - wodnista biegunka z krwią i śluzówką jelit

Choroba rozpoczyna się w 4 do 14 dni od zetknięcia się z nią zwierzęcia, dość typowymi dla wielu chorób objawami: niechęcią do jedzenia (zwykle pierwszy objaw), bólem brzucha, a następnie bardzo wysoką gorączką (nawet 41-42oC) lub przeciwnie znacznym obniżeniem temperatury ciała. Już w tym momencie powinniśmy zgłosić się w trybie pilnym do lekarza. Gdy natomiast pojawiają się pieniste lub wodniste wymioty, zwykle z żołcią, to już bardzo poważny dzwonek alarmowy. Jeśli w dodatku mają one charakterystyczny zapach (niestety trudno go opisać, gdyż jest on właściwy tylko dla tej choroby) to można być pewnym parwowirozy. Torsje połączone z biegunką i znajdującymi się w kale włóknami śluzówki, to już ostatni i wielki dzwon na alarm (o życiu decydują wtedy już godziny). Następny, szybko następujący etap, to już krwawa biegunka. Mogą też pojawić się krwawe wymioty. Przy pierwszym podejrzeniu jest możliwe zbadanie kału w kierunku parwowirozy i zwykle gabinety weterynaryjne mają potrzebny do tego test, podobnie jak surowicę, którą podaje się natychmiast po rozpoznaniu, co zwiększa szanse zwierzęcia na przeżycie. Dlatego dobrze jest zabrać ze sobą wydzieliny naszego psa i przekazać lekarzowi.

Niestety stan zapalny wywoływany przez ten wirus (dlatego jest on bardziej niebezpieczny niż pozostałe) powoduje jakby "złuszczanie" jelit do bardzo głębokich ich partii, przez co nie tylko pojawia się gwałtowna ("strzelająca"), krwisto-wodnista biegunka (bywa, że z przewagą krwi), ze strzępami śluzówki oraz skrzeplinami krwi, ale może także dojść do perforacji (przedziurawienia) jelit. Znaczny ubytek krwi, a więc i silna anemia, odwodnienie, brak odżywienia bardzo szybko i w ogromnym stopniu osłabiają organizm psa, co następuje dosłownie z godziny na godzinę - widoczna jest znaczna utrata wagi, odwodnienie powoduje wysychanie śluzówek, zapadnięcie gałek ocznych oraz gęsty wyciek z oczu i nosa. Jeśli w tym czasie pies nie jest pod bardzo troskliwą i stałą opieką lekarską/paramedyczną (całkowite wyłącznie przewodu pokarmowego - nie podaje się nawet odrobiny wody! - podawanie antybiotyków, witamin, surowicy, leków przeciwkrwotocznych i wspomagających błonę śluzową przewodu pokarmowego, intensywne nawadnianie przez odpowiednio dawkowane całą dobę kroplówki, obniżanie gorączki, czyszczenie zwierzęcia i otoczenia, a w razie konieczności podanie krwi) - zachorowanie może się skończyć tragicznie. Antybiotyki podawane są w tym przypadku zapobiegawczo - jakiekolwiek dodatkowe zakażenie bakteryjne powoduje wzrost ryzyka śmierci nawet do 90%, podobnie jak inne współistniejące choroby czy wirusy.

wodnista biegunka z domieszką krwi - parwowirozaPocieszające jest to, że jeśli uda się przeprowadzić psa przez pierwsze 4-5 dni, to zwykle choroba zaczyna ustępować i cofa się w okresie do 2 tygodni.
A co ważne - mimo niebywałego osłabienia szczeniąt, bardzo rzadko powoduje ono zaburzenia późniejszego rozwoju i młodziak szybko dochodzi do siebie doganiając rówieśników.
Oczywiście bardzo ważne jest w tym czasie odpowiednie odżywienie - jak dla każdego rekonwalescenta - i ewentualna suplementacja witamin oraz mikro i makroelementów).

Jest więc rzeczą niezwykle ważną, by regularnie szczepić zwierzęta przeciw chorobom zakaźnym, a w tym przeciw coronawirozie oraz rotawirusom, które również przebiegają z torsjami, krwistymi stolcami, odwodnieniem, przez co także są bardzo niebezpieczne, choć nie aż tak, jak parwowiroza (choć zdarzają się i przypadki poważniejsze).

Są to szczepienia nieobowiązkowe z punktu widzenia prawa (nie dotyczy przejazdów zagranicznych), a dwie ostatnie wspomniane choroby są szczepione dodatkowo na szczególne życzenie (podobnie, jak leptospiroza).

Natomiast są one "obowiązkowe" dla każdego kochającego swoich czworołapnych przyjaciół opiekuna. Ponadto szczepienia stanowią polisę ubezpieczeniową nie tylko dla naszego pupila, ale też portfela (koszt leczenia z łatwością osiąga pułap 1.200-1.500 zł. w ciągu tygodnia, bez kosztów ewentualnego i zazwyczaj koniecznego pobytu psa w klinice, transfuzji krwi, czy dojazdów do lecznicy).